Romans ze... skanerem

Skoro romans, to raczej nie powinnam o nim wspominać na forum publicznym, ale... nie mogę się oprzeć, tak jak i jemu nie mogłam się oprzeć.


Zaczęło się bardzo niewinnie, od zauważenia efektów pracy z nim zaprezentowanych w postach innych blogerek (np. fotowizjaweroniki), które już miały okazję z nim poflirtować. Nie zraziło mnie to, że jest tak rozchwytywany, wręcz przeciwnie, sama zapragnęłam go poznać. I pewnego dnia się udało. Zafascynował mnie. Był inny. Wciąż chciałam być blisko niego. Kleiłam się do niego, obejmowałam i obsypywałam pocałunkami. Nie oponował, ale i nie odwzajemniał moich umizgów. Nie przeszkadzało mi to, chociaż początki okazały się dość trudne. Cała masa prób i błędów, uczenia się siebie nawzajem. Czasem to on robił trudności, czasem ja nie umiałam się dostosować. Jednak za którymś razem się udało. Stworzyliśmy razem coś niesamowitego. 

A potem oboje wróciliśmy do swoich codziennych obowiązków, jednak wiedzieliśmy, że to jeszcze nie koniec naszego romansu i niebawem znów się spotkamy.

Tak w skrócie wyglądał mój "romans" ze skanerem, który trwał może i niedługo, ale pozostawił po sobie miłe wspomnienia. Romans w tym kontekście znaczy ni mniej, ni więcej, tylko wykonywanie zdjęć za pomocą skanera właśnie. Bo właściwie kto powiedział, że zdjęcia można robić tylko aparatem? Przyznaję się, sama bym nie wpadła na to, że skaner może służyć do czegoś innego niż skanowanie dokumentów, ale pomogły mi w tym znajome blogerki (o których już wspominałam), które podzieliły się tą wiedzą tajemną zamieszczając zdjęcia wykonane skanerem na swoich blogach fotograficznych. Zaintrygowało mnie to, bo lubię eksperymentować w wielu dziedzinach życia, ponieważ uważam, że dzięki eksperymentom (nawet tym nieudanym) nie stoimy w miejscu, tylko mamy szansę na rozwój. Dlatego też postanowiłam nie czekać długo, tylko spróbować, tym bardziej, że nie potrzebowałam żadnych specjalnych akcesoriów, był tylko skaner i ja (i kilka drobnych, znalezionych naprędce rekwizytów typu: sztuczny ptak, wstążka, suszone kwiaty). To wszystko może brzmieć dziwnie, wiem. Kto robi zdjęcia skanerem, leżąc na nim przyklejonym twarzą, z zamkniętymi oczami, w towarzystwie różnych innych dziwacznych rzeczy? Pewnie gdybym sama siebie w tamtym momencie zobaczyła, jak wykonuję na podłodze wygibasy, byle tylko ułożyć się właściwie, to parsknęłabym śmiechem i uznała za nienormalną. Ale jestem zdania, że cel uświęca środki i dla takich efektów warto się poświęcić. Nawet kosztem nadszarpnięcia własnej reputacji :). Mam wrażenie, że największą radochę z tego wszystkiego miał kot, który czujnie obserwował moje poczynania i patrzył lekko zażenowany na to, co robię. W gruncie rzeczy mu się nie dziwię. Musiałam wyglądać naprawdę przekomicznie.

Ale dlaczego właśnie JA stałam się głównym tematem zdjęcia, a nie na przykład same suszone kwiaty? Już tłumaczę. Autoportrety to zawsze ciężki kawałek chleba, bo a) ciężko jest ustawić aparat na odpowiedniej wysokości, b) autofokus czasem złapie ostrość na coś zupełnie innego, c) kadr wyjdzie nie taki jak trzeba, d) trzeba umieć równocześnie pozować i kontrolować aparat, e) niełatwo jest to wszystko na raz ogarnąć. A w przypadku zdjęć skanerem mogłam w pełni kontrolować sytuację i po kilku próbach udało się złapać to, co chciałam. Bez przygotowywania stylizacji, bez makijażu, bez ustawiania aparatu, męczenia się z autofokusem. Rezultat przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Wygląda to trochę jak zdjęcie pod wodą, albo twarz pod powłoką lodu, niektórzy mówią nawet, że wyglądam "jak trup" albo "naprawdę przerażająco"- i dobrze, bo właśnie o taki efekt mi chodziło! Żeby wyjść tajemniczo, dziwnie, trochę upiornie. Obrobiłam minimalnie (zmieniając tylko lekko kolory) i zestawiłam ze zdjęciami drewna, jesiennej przyrody, przywodzącymi na myśl gnicie, wilgoć i chłód. Zazwyczaj moje zdjęcia obfitują w kolory, a co za tym idzie, są raczej radosne, jednak ostatnio chyba w moich zdjęciach zaczyna uwidaczniać się mój wisielczy nastrój. Bo zazwyczaj jest tak, że moje aktualne usposobienie ma największy wpływ na to, co tworzę. Dlatego bardzo łatwo mnie rozgryźć patrząc na to, co w danym momencie wychodzi spod mojej ręki. Nie będę się tutaj jednak rozdrabniać. Nie ten czas, nie to miejsce.



Kilka rad zanim zaczniecie robić zdjęcia, używając do tego skanera:
  • lepiej zamknijcie oczy. Po kilku próbach raczej nie oślepniecie, ale chyba nikt nie lubi chwilowej utraty wzroku i migającej białej plamki przed oczami? Poza tym otwarte oczy w wypadku autoportretów wykonanych skanerem nie wyglądają dobrze.
  • starajcie się nie malować, ani nakładać kleistych kremów na twarz, bo, niestety, żeby zrobić zdjęcie twarzy musicie się do skanera "przykleić", a co za tym idzie wszystko, co macie na twarzy zostawi na nim ślady. Brzydkie ślady.
  • róbcie to na osobności. Nie, to nic strasznego, ale niektórzy mogą być, krótko mówiąc, zaskoczeni, zastając Was przytulonych do skanera. Ja rozumiem, że samotność i brak bliskości drugiej osoby to w obecnych czasach duży problem, ale żeby zaraz człowieka zastępować skanerem? Co tu dużo mówić, sami/same wiecie o co chodzi.
  • nie bójcie się próbować i nie zrażajcie się, jeśli nie wyjdzie za pierwszym razem. Zresztą, znacie kogoś, kto już za pierwszym razem uzyskał świetny efekt? To się w życiu raczej nie zdarza, a jeśli już, to nielicznym. 

Powiem Wam w tajemnicy, że patrząc na te zdjęcia i równocześnie słuchając poniższego utworu mam ciary na plecach i gęsią skórkę na rękach. Ale przecież o to chodzi! W końcu sztuka musi budzić emocje.



I jeszcze coś! Zazwyczaj nie biorę udziału w konkursach (ze szczęściem w grach u mnie krucho), ale tym razem spróbuję, co mi tam. W końcu kto nie gra, ten nie wygrywa, prawda? :) Dlatego ten post bierze udział w konkursie Olympus.


zBLOGowani.pl


Pozdrawiam mrocznie,
Grejs

Komentarze

  1. Jaki oryginalny pomysł:D Twoje autoportrety wyglądają super, jak namalowane obrazy, pięknie to skomponowałaś. I te loki!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, tyle miłych słów w jednym komentarzu! Dziękuję! :)

      Usuń
  2. Ty to serio... skanerem robiłaś?? Tak zupełnie serio??

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne zdjęcia :D Bardzo artystyczne - masz talent !

    OdpowiedzUsuń
  4. O, wspomniałaś o moim blogu :D Znowu genialne zdjęcia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne, że wspomniałam, bo to właśnie Ty mnie zainspirowałaś do zrobienia tych zdjęć! :) I dzięki!

      Usuń
  5. Bardzo pięknie ci to wyszło! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo kreatywnie, rewelacyjny efekt :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, super, jestem pod wrażeniem
    Zapraszam do mnie na konkurs świąteczny, który trwa już tylko tydzień
    Do wygrania są super nagrody, dla każdego coś się znajdzie!
    https://nicoleotremba.blogspot.com/2016/11/wielki-konkurs-swiateczny.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny efekt. Nigdy chyba nie robiłam zdjęć skanerem. Może kiedyś ręce ewentualnie tam wylądowały. Myślę, że trzeba będzie kiedyś spróbować. Każde nowe doświadczenie rozwija! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w stu procentach i dziękuję! :) Próbuj, próbuj, a jak już coś wyczarujesz to podziel się efektem! :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chłodny maj, skandynawskie klimaty, Wikingowie i koncert Sóley

Rekwizyty do sesji zdjęciowych i jak je znaleźć

Ale sztuki! Czyli filmy ze sztuką w tle