14 dowodów na to, że JESTĘ KOTĘ

Doszły mnie słuchy, że moje ostatnie wpisy tchną melancholią, smutkiem, nostalgią i kto wie czym jeszcze. O nie, nie, nie! Nie pozwolę na to, żeby mój blog zamienił się w zbieraninę samych negatywnych emocji. Dlatego postanowiłam przygotować pewną kontrę dla tych wszystkich nostalgicznych wpisów na blogu. Ten post to mrugnięcie okiem, ironia skierowana do wszystkich fanów kotów jak i dla ludzi, którzy taką to kocią naturą się wyróżniają. Traktujcie go z przymrużeniem oka, uprzedzam, że będę trochę przesadzać i może odrobinę was zmanipuluję, bo przecież jako kot, muszę czasem pokazać pazurki.

14 dowodów na to, że JESTĘ KOTĘ

1. Kiedy zasypiam, lubię być przykryta cała, bez wyjątku, lubię mieć coś na głowie. Kiedy byłam mała rodzice w nocy sprawdzali, czy się nie duszę. A ja po prostu lubię czuć się bezpiecznie.

2. Kiedy patrzę na te denerwujące wróble, mam ochotę je upolować, zadusić i... powiesić na ścianie.

3. Nie lubię się podporządkowywać. Miałam tak już w szkole. Kiedy nie można było się malować, ja zawsze znalazłam sposób, żeby to obejść. Do mundurka szkolnego przyszywałam kolorowe guziki. Zamiast trampek nosiłam baletki, żeby wyglądać kobieco. Kiedy ktoś każe mi coś zrobić, ja puszczam to mimo uszu; zrobię to, kiedy będę chciała. A jak coś naprawdę muszę zrobić (np. na uczelnię) to cholernie się denerwuję. Nie lubię ograniczeń i przymusu.

4. Jestem raczej samotnikiem, indywidualistą. Spotykam się z ludźmi tylko wtedy, kiedy mi pasuje, kiedy JA tego chcę. Koniec kropka.

5. Uwielbiam mleko, mogłabym je pić na okrągło, w każdej postaci. Mniam.

6. Koty widzą we mnie równego sobie i traktują z należytym szacunkiem. Czasem nawet trochę się mnie boją, bo postrzegają mnie jako przywódcę.

7. Jestem cholernie leniwa, co pewnie już wiecie i możecie łatwo odgadnąć po częstotliwości dodawania wpisów. Zazwyczaj jest mi ciężko się zmobilizować do pracy, lubię posługiwać się innymi, manipulować i wykorzystywać do cna. Taka to ze mnie kocia zołza.

8. Jestem ciekawska. Lubię dużo wiedzieć o świecie, który mnie otacza, być w centrum wydarzeń. A czasem nawet trochę się wymądrzać.

9. Nawet ostatnio usłyszałam, że mam koci wzrok. I coś w tym musi być, bo patrzę na wszystko i wszystkich z nieskrywaną pogardą. I jakoś nie jest mi z tego powodu wstyd.

10. Kiedy czegoś chcę, nagle staję się milusia jak cholera. Nieważne, że jeszcze dwa dni temu na ciebie nakrzyczałam, ale jeśli dzisiaj się do ciebie uśmiecham, sypię komplementami jak z rękawa i zgadzam się z każdym twoim słowem, to wiedz, że coś się święci (czytaj: akurat jesteś mi do czegoś potrzebny/a, mam do ciebie interes, albo po prostu chcę pożyczyć notatki). Ale nie oszukuj się. Za dwa dni już nie będę cię znała.

11. Posiadam inteligencję intrapersonalną i dobrze rozwiniętą intuicję. Jestem też leniwa i złośliwa (o czym już wspominałam) więc nie będę tutaj opisywać, o co mi chodzi. Bo pewnie akurat w tym momencie nie chce mi się pisać, a tak w ogóle to chcę Wam zrobić na złość. Wujek Google Wam odpowie.

12. Lubię czuć się dopieszczona. Psychicznie połechtana, dlatego właśnie nie mogę żyć bez komplementów.

13. Kiedy ktoś usilnie próbuje mnie zmienić, dostosować do siebie, kontrolować moje życie i pasje albo mieć mnie na wyłączność, buntuję się, biorę nogi za pas i uciekam. Nie lubię czuć się jak w klatce, jestem zbyt niezależna.

14. Uwielbiam ciepło. Lubię się wygrzewać na słońcu i marudzić, kiedy ktoś przykręci grzejnik w moim pokoju.

Ale, ale, Moi Drodzy! Zanim zmienicie o mnie zdanie, potraktujecie jak kompletną wredną zołzę i z oburzeniem wyrzucicie mojego bloga z ulubionych, chciałabym żebyście wiedzieli, że tylko kilka punktów jest w pełni prawdziwych. Reszta to punkty pisane z lekką przesadą, ironią, sarkazmem, jak to mam w zwyczaju. Tak naprawdę nie jestem aż taką manipulatorką, nie wysługuję się innymi ludźmi, nie patrzę na wszystko i wszystkich z pogardą (chociaż mleko naprawdę lubię :)). Choć nie da się ukryć, że posiadam kilka cech typowo "kocich", to jednak tylko niektóre z nich naprawdę lubię, a z resztą tych negatywnych prowadzę ciągłą walkę.
Podsumowując, wpis ten powstał, aby zaznajomić Was z kocimi zwyczajami, żeby Was zainspirować do odszukania takiego "wewnętrznego kota" w sobie. Bo tak naprawdę każdy z nas ma w sobie coś z kota, tylko nie każdy potrafi to odnaleźć. Mam nadzieję, że ten post Wam w tym pomoże :) A jak już ten "wewnętrzny kot" się w Was obudzi, to schowajcie pazurki i skrobnijcie komentarz :)

Na koniec mam dla Was jeszcze kilka zdjęć moich pupili, bo w końcu jak w poście o kotach mogłoby zabraknąć zdjęć tychże niezwykłych istot?








The Cure też kocha koty :)




Mraaau (tj. do zobaczenia)
Grejs





Komentarze

  1. Ha!:D Moje ulubione zwierzę i wydaje mi się, że mam wiele "kocich" cech. Choć po zastanowieniu chyba jednak bardziej utożsamiam się z leniwcem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, we mnie też budzi się czasem taki wewnętrzny leniwiec i coraz częściej staram się go skłonić, żeby znalazł sobie inną kryjówkę :p

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chłodny maj, skandynawskie klimaty, Wikingowie i koncert Sóley

Ale sztuki! Czyli filmy ze sztuką w tle

Rekwizyty do sesji zdjęciowych i jak je znaleźć