O niczym szczególnym

Życie moje wykonało ostatnio fikołka i wszystkie moje przemyślenia, zamierzenia, cele roztrzaskały się o rzeczywistość, która mnie dopadła. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Czasem nie wiem, czy postępuję właściwie, czy jestem gotowa. Nagle dostałam od życia to, o czym zawsze marzyłam, jednak w pakiecie z masą obaw, czy przez swoją głupotę w jednej sekundzie tego nie stracę. To wszystko jest trudne, cholernie trudne. Ale przyjemne, tak, naprawdę przyjemne.

I know that I can’t have it all
But without you I am afraid I’ll fall
I know I’m playing with your heart
And I could treat you better but I’m not that smart


Nigdy nie byłam tak zorganizowana, jak w tej chwili. Wszystko robię z zegarkiem w ręku, na wszystko mam czas. No, prawie na wszystko. Obiecałam sobie, że fotografia musi na mnie trochę zaczekać. Do wakacji. Niestety, ciężko mi było bardzo podjąć tę decyzję, ale z czegoś musiałam zrezygnować. Studiowanie dwóch specjalizacji to niełatwa sprawa, kiedy na głowie jeszcze masa innych rzeczy. O fotografii nie zapomnę, to na pewno; jeśli kocha mnie miłością prawdziwą, tak jak ja ją, to poczeka. Na razie moje pomysły dotyczące sesji muszą zostać na papierze, moje ekscentryczne wizje w głowie, a aparat w futerale.

Don’t make me sad, don’t make me cry
Sometimes love is not enough

Żyję sobie ostatnio w swoistej bohemie, słucham dużo niszowej muzyki, oglądam dużo ambitnych filmów, próbuję czegoś nowego. Przyszło mi nawet do głowy, żeby zacząć malować. Ale tak naprawdę, całą sobą, na płótnie, farbami olejnymi. Nie zrozumcie mnie źle: nie będę malować własnym ciałem, chciałabym po prostu się w to całkowicie zaangażować, poświęcić wszystko, żyć dla sztuki. Zawsze marzyłam, żeby malować, żeby żyć jak artysta, malować i popijać wino, czekając na wenę. Kiedyś szkicowałam portrety, lubiłam ołówek. Zawsze jednak narzekałam na brak talentu, na nieumiejętne używanie ołówka, na brak odpowiedniego przygotowania. Potem były rysunki żurnalowe; oj bardzo to lubiłam. A potem... wszystko złożyło się w jedną całość i skończyło na fotografii. Mogłam "rysować" portrety, malować cyfrowe obrazy, tworzyć bajki na zdjęciach... Ech, tęsknię bardzo. Już niedługo. Jakoś wytrzymam.

In a manner of speaking 
I just want to say 
That I could never forget the way 
You told me everything 
By saying nothing


Wpadł mi też do mej dyńki pomysł całkiem nowy; jeszcze w niej kiełkuje, choć bardzo stara się przebić przez natłok myśli... Spróbować fotografii analogowej. Cofnąć się trochę w czasie, zasmakować tego klimatu... Poczuć się jak FOTOGRAF z prawdziwego zdarzenia. Biegać z aparatem na kliszę po mieście i robić zdjęcia starszym paniom i drzewom. Mówiłam już, że lubię drzewa?

There'll be no rest for the wicked
There's no song for the choir
There's no hope for the weary
If you let them win without a fight


Jednak największym zaskoczeniem jest dla mnie to, że ostatnio zainteresowałam się komiksami. Wszystko zaczęło się od Sagi, do której umiejętnie zachęcił mnie kolega (Pablo, wiesz, że słowa "schizowe" i "dziwne" najbardziej mnie przekonują :p). Fantasy i sci-fi w jednym? Jasne, zawsze, poproszę. Nigdy, ale to przenigdy nie lubiłam komiksów, myślałam sobie, że to taka głupia rozrywka dla ludzi, którzy jeszcze nie do końca dorośli. Albo że to gratka dla leniwych, którym nie chce się czytać książek, są trochę infantylni, wolą oglądać obrazki. Oczywiście tak było kiedyś. Teraz muszę przyznać, że to ja byłam infantylna, bo nie doceniałam wartości komiksu. Dzięki komiksom zapominam, że istnieją takie problemy jak praktyki, tłumaczenia i praca magisterska. Wnikam w ten świat kolorowych postaci i nie przejmuję się już niczym.

Maybe tonight I'll call ya
After my blood turns into alcohol


W ogóle ostatnio w jakiś niewyjaśniony sposób przestałam przejmować się uczelnią. Dawniej byłam już bliska nerwicy, a teraz podchodzę do tego wszystkiego z dystansem. Może to dlatego, że mam tyle zajęć, że nie mogę każdemu poświęcać tyle samo uwagi. A może po prostu nareszcie nauczyłam się odróżniać rzeczy ważne od ważniejszych, nareszcie nauczyłam się ustalać priorytety.

They won't know who we are
So we both can pretend
It's written on the mountains
A line that never ends


I poznaję siebie na nowo. Uczę się nowych zachowań, nowych sytuacji. Na nowo kształtuję swój charakter. I nareszcie dostrzegam swoje mocne i słabe strony. Nad tymi ostatnimi staram się pracować. Łapię się na tym, że jestem bardzo emocjonalna i w sumie to to lubię. A czasem wręcz siebie nie poznaję, tak nieprzewidywalne jest moje zachowanie. Poza tym w niektórych momentach myślę sobie, że gdybym cofnęła się w czasie i opowiedziała samej sobie o tym, co mnie czeka w życiu i jak bardzo będzie mi wszystko jedno, pewnie popukałabym się w czoło, pokazałabym fakosa mojemu sobowtórowi i uciekła gdzie pieprz rośnie. Ale jest dobrze, nie narzekam. Powtarzam sobie jak mantrę: wszystkiego trzeba w życiu spróbować i żyję z dnia na dzień.

Got me spinning like a ballerina
Feeling gangsta every time I see ya
You're the king and baby I'm the queen of 
Disaster, disaster


Kurs coachingu jakoś mi pomaga ułożyć sobie to wszystko. Staram się nic nigdy nie planować (niedawno się tego nauczyłam), bo wiem, jakie życie bywa przewrotne, ale minimalna liczba planów daje mi jakąś stabilizację życiową. Pozwala mi dotknąć ziemi koniuszkami palców, na chwilę poczuć się realistką.

Taki to właśnie post powstał. O niczym szczególnym, czyli o moim życiu.













Komentarze

  1. Widze wielkie zmiany :) ale to dobrze ,bierz z życia to co najlepsze (najlepsze nie zawsze znaczy najprzyjemniejsze) i ciesz się nim na 100% !!! ogólnie to fajny blog ,taki osobisty muszę tu częściej zaglądać ;)

    #KeepGoingGrace

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, zanosi się na zmiany :) poza tym postaram się zrobić tak, jak mówisz :) dziękuję i zapraszam częściej :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chłodny maj, skandynawskie klimaty, Wikingowie i koncert Sóley

Rekwizyty do sesji zdjęciowych i jak je znaleźć

Ale sztuki! Czyli filmy ze sztuką w tle